Tak pałac w Broszkowie i jego mieszkańców z okresu międzywojennego i okupacji niemieckiej opisuje Roman Danielak, Honorowy Obywatel Gminy Kotuń:

PAŁAC[2]

            W Broszkowie był pałac otoczony ładnym parkiem, dawna siedziba rodu Buynów. We wczesnych latach trzydziestych mieścił się tam zakład dla starców zarządzany przez magistrat warszawski. Dzięki aptece łączyły naszą rodzinę z nim najpierw interesy a potem stosunki towarzyskie z rodziną dyrektora Trojanowskiego, który raz w tygodniu przyjeżdżał z Warszawy. W dniu tym przysyłano po niego bryczkę na stację kolejową i pan dyrektor obowiązkowo zatrzymywał się u nas na śniadaniu z żeberkami (jego ulubiona potrawa) i kieliszkiem wódki. W lecie cała jego rodzina zjeżdżała do pałacu i my tam byliśmy goszczeni. Z tego okresu pamiętam park z pięknym drzewostanem i fiołkami na wiosnę oraz uroczym mostkiem na stawie. Tam poznałem pierwszy raz centralne ogrzewanie zainstalowane w mieszkaniu dyrektorstwa. Wyśmienite lody wyrabiane na miejscu są nie do zapomnienia.

Na 2 – 3 lata przed wojną zmienili się podopieczni, którymi byli teraz starcy żydowscy. Zmienił się taż dyrektor, nazywał się chyba Rosenkranz, sympatyczny człowiek, który również zatrzymywał się u nas na śniadaniu. My u niego nie bywaliśmy, bo nie przywoził rodziny z Warszawy.

Po wojnie pałacem nikt się nie zainteresował. Rozkradziono go doszczętnie. Najpierw piece – piękne zabytkowe kafle, potem drzwi i okna wraz z futrynami, na końcu dach i mury. Co można powiedzieć: głupia władza i złodziejskie społeczeństwo.

Adam Krzeski


[1] Zdjęcie pochodzi z niemieckiego albumu prawdopodobnie z ok. 1918 r., ze zbioru Adama Krzeskiego.

[2] Roman Danielak, Obok życiorysu, 2017 r.

[3] Zdjęcia pochodzą z opracowania: Stanisław Jacennik, Aleksander Szczepaniak, Okupacja i konspiracja w Kotuniu Obwodu AK Siedlce 1939 – 1944, Gdańsk 1994 r., str. 68 – 69.


Imprezy artystyczne organizowane przez młodzież w parku przed pałacem w Broszkowie[3]